12. Komplikacje
Skywalker wylądował
na powierzchni planety. Wyskoczył z myśliwca i rozejrzał się. Coś mu tu nie pasował. Przecież Ahsoka
mówiła, że mają kłopoty, a w zasięgu jego wzroku nie było żadnych droidów. Nie
licząc oczywiście szczątków pozostałych po ostatniej bitwie. Anakin pobiegł do prowizorycznego centrum
dowodzenia WAR na planecie, stworzonego na potrzeby bitwy. Gdy już tam się znalazł zwolnił kroku.
Wszystko wyglądało… tak samo. Jego wzrok padł na obszar w którym byli ranni. Z
przerażeniem stwierdził, że jest ich więcej. Wzrokiem odszukał kapitana Rexa.
Ich spojrzenia się spotkały. Dowódca podszedł do swojego przełożonego.
- Rex, o co tu chodzi? Co się stało? Gdzie Ahsoka? – spytał na jednym wydechu.
- Generale… Zaatakowali nas z dużo większą siłą. Wzięli nas z zaskoczenia. – Kapitan zaczął wyjaśnienia.
- Ale gdzie Ahsoka? – naciskał dwudziestoparolatek.
- Rex, o co tu chodzi? Co się stało? Gdzie Ahsoka? – spytał na jednym wydechu.
- Generale… Zaatakowali nas z dużo większą siłą. Wzięli nas z zaskoczenia. – Kapitan zaczął wyjaśnienia.
- Ale gdzie Ahsoka? – naciskał dwudziestoparolatek.
- Nie wiem,
generale. – powiedział kręcąc ze smutkiem głową.
- Jak to nie wiesz?
Rex rozejrzał się sprawdzając czy nikt nie śledzi ich rozmowy.
- Jak to nie wiesz?
Rex rozejrzał się sprawdzając czy nikt nie śledzi ich rozmowy.
- Po prostu nie
wiem, Anakinie. Ten atak był naprawdę
krótki. Chciałem to omówić z Ahsoką. Szukałem jej, ale młoda zniknęła. Szukałem
jej też wśród rannych, a nawet martwych, ale nie mogłem jej znaleźć…
- Na pewno postanowiła działać na własną rękę. – próbował zachować resztki nadziei i nie zwracać uwagi na podpowiedzi mocy co do tego co się z nią stało.
- Na pewno postanowiła działać na własną rękę. – próbował zachować resztki nadziei i nie zwracać uwagi na podpowiedzi mocy co do tego co się z nią stało.
- Nie, Anakinie. –
kapitan położył rękę na ramieniu przyjaciela. – Wiem, że myślisz o tym samym co
ja. Oni ją porwali i najprawdopodobniej
będą chcieli użyć jej jako karty przetargowej.
Młody Jedi nie
chciał dopuścić do siebie tej myśli, ale musiał.
- Wiem, że to
trudna myśl, ale obydwoje wiemy, że to prawda. – kontynuował.
- Przepraszam Cię Rex, ale muszę na chwilę zostać sam i przemyśleć to wszystko…
Kapitan skinął głową i zabrał dłoń z ramienia generała. Jedi odwrócił się i ruszył ulicami miasta. Chodził między szczątkami separańskich maszyn i skupiał się na obecności Ahsoki w mocy. Jednak nie mógł jej wyczuć. Szedł tak ulicami póki nie wyszedł z miasta. Droga po jakimś czasie zmieniła się z asfaltowej w polną. Nie był pewien ile tak szedł, ale wiedział, że odkąd wyszedł z miasta musiała minąć godzina. Nie przejmował się czasem ani odległością. W końcu żołnierze mogli skontaktować się z nim przez komunikator, a biegiem wspomaganym mocą wróciłby do miasta w ciągu pięciu minut. Zboczył z drogi i szedł po polach. W końcu trafił na pojedyncze wzgórze, co graniczyło wręcz z cudem na Ord Mantell i wszedł na nie. Spojrzał w niebo. Było już ciemno i granatowe niebo zdobiły gwiazdy. Anakin widział dwa księżyce planety, a nieliczne chmury za sprawką niebieskiej gwiazdy wydawały się fioletowe. Dokładnie tak jak pamiętał z podręcznika i z opowieści Obi-wana. Jednak bardziej z tego drugiego. Jak to on nie zwracał dużej uwagi na teksty w podręcznikach. Mało tego, prawie przy nich zasypiał. Gdy bardziej się przyjrzał niebu widział przebłyski bitwy, która wciąż trwała w przestrzeni kosmicznej. Tam trwała bitwa, a on był tutaj. Bezradny. Spuścił wzrok. Zawiódł jako mistrz. Pozwolił by porwali jego uczennicę, a zarazem przyjaciółkę. Ale miał zamiar naprawić swój błąd i ją znaleźć. Nawet jeżeli miałby to być ostatnia rzecz jaką zrobiłby w życiu. Musiał… i chciał... zagwarantować jej bezpieczny powrót do domu. Znów spojrzał w niebo. Jego myśli pobiegły w stronę Coruscant. W stronę domu. W stronę ukochanej. Zastanawiał się co teraz robiła. Co by mu teraz powiedziała? Tak bardzo chciał móc ją teraz przytulić i poczuć jej ciepło. Chciał poczuć zapach jej szamponu do włosów i dotyk jej skóry.
- Przepraszam Cię Rex, ale muszę na chwilę zostać sam i przemyśleć to wszystko…
Kapitan skinął głową i zabrał dłoń z ramienia generała. Jedi odwrócił się i ruszył ulicami miasta. Chodził między szczątkami separańskich maszyn i skupiał się na obecności Ahsoki w mocy. Jednak nie mógł jej wyczuć. Szedł tak ulicami póki nie wyszedł z miasta. Droga po jakimś czasie zmieniła się z asfaltowej w polną. Nie był pewien ile tak szedł, ale wiedział, że odkąd wyszedł z miasta musiała minąć godzina. Nie przejmował się czasem ani odległością. W końcu żołnierze mogli skontaktować się z nim przez komunikator, a biegiem wspomaganym mocą wróciłby do miasta w ciągu pięciu minut. Zboczył z drogi i szedł po polach. W końcu trafił na pojedyncze wzgórze, co graniczyło wręcz z cudem na Ord Mantell i wszedł na nie. Spojrzał w niebo. Było już ciemno i granatowe niebo zdobiły gwiazdy. Anakin widział dwa księżyce planety, a nieliczne chmury za sprawką niebieskiej gwiazdy wydawały się fioletowe. Dokładnie tak jak pamiętał z podręcznika i z opowieści Obi-wana. Jednak bardziej z tego drugiego. Jak to on nie zwracał dużej uwagi na teksty w podręcznikach. Mało tego, prawie przy nich zasypiał. Gdy bardziej się przyjrzał niebu widział przebłyski bitwy, która wciąż trwała w przestrzeni kosmicznej. Tam trwała bitwa, a on był tutaj. Bezradny. Spuścił wzrok. Zawiódł jako mistrz. Pozwolił by porwali jego uczennicę, a zarazem przyjaciółkę. Ale miał zamiar naprawić swój błąd i ją znaleźć. Nawet jeżeli miałby to być ostatnia rzecz jaką zrobiłby w życiu. Musiał… i chciał... zagwarantować jej bezpieczny powrót do domu. Znów spojrzał w niebo. Jego myśli pobiegły w stronę Coruscant. W stronę domu. W stronę ukochanej. Zastanawiał się co teraz robiła. Co by mu teraz powiedziała? Tak bardzo chciał móc ją teraz przytulić i poczuć jej ciepło. Chciał poczuć zapach jej szamponu do włosów i dotyk jej skóry.
Ochh Padme,
wiedziałabyś co powinienem teraz zrobić. – pomyślał.
Skywalker usłyszał
ciuchy szum powietrza, a po chwili poczuł za sobą czyjąś obecność. Niepokojąco
znajomą. Odwrócił się.
- Kathrine! – warknął. Stała przed nim Lady Sith o płomienno rudych włosach związanych w luźny warkocz i bardzo jasnych, brązowych wręcz ciemno złotych tęczówkach. Jej usta zdobił złośliwy uśmieszek.
- Kathrine! – warknął. Stała przed nim Lady Sith o płomienno rudych włosach związanych w luźny warkocz i bardzo jasnych, brązowych wręcz ciemno złotych tęczówkach. Jej usta zdobił złośliwy uśmieszek.
- Witaj
Ankinie. Nie zmieniłeś się zbytnio od
naszego spotkania. – uśmieszek nie
opuszczał jej ust.
- Ty za to wyładniałaś. Ciemna strona Ci służy.
– powiedział ironicznie. Chociaż
pierwsze zdanie było szczere. Naprawdę wyładniała. On i Mentori kiedyś
przyjaźnili się. Byli naprawdę bliskimi przyjaciółmi. Niestety Kathrine dała
się zwieść Ciemnej Stronie Mocy. Od tamtej pory byli wrogami, chociaż Anakinowi
przez długi czas trudno było zapomnieć o łączącej ich przyjaźni. Nadal je
pamiętał, bo nie chciał zapomnieć, ale nie przeżywał już tego tak jak kiedyś.
- Naprawdę nic się
nie zmieniłeś. A gdybyś był zainteresowany to mam dla Ciebie wiadomość od
Ahsoki. – Lady Sith wyciągnęła z
kieszeni nadajnik i odtworzyła hologram
z krótkim nagraniem, które przedstawiało jego padawankę przykutą do ściany i
rażoną bez przerwy prądem.
- Co jej zrobiłaś?!
– warknął.
- Ja tylko wykonuję
rozkazy, mój drogi Anakinie. Hrabia
Dooku uznał, że skoro nagrania z tobą i Padme nie działają to trzeba znaleźć
inny sposób. – nadal złośliwie się uśmiechała. Kathrine wiedziała o ich
sekretnym małżeństwie jeszcze zanim przeszła na ciemną stronę.
- Ty mu
powiedziałaś?! A sądziłem, że zachowasz chociaż tę resztkę godności, którą
straciłaś opuszczając zakon i dotrzymasz tej najważniejszej obietnicy złożonej
przyjacielowi.
- I tu się mylisz.
Dotrzymałam obietnicy. – wciąż zachowywała spokój. Schowała nadajnik z powrotem
do kieszeni.
- To niby jak się
dowiedział?! – Skywalker powoli tracił cierpliwość.
- A skąd mam niby
wiedzieć? Na pewno nie ode mnie. Ja dotrzymuję obietnic.
- Nie wszystkich… -
mruknął. Przypomniał sobie scenę z przeszłości. Obydwoje mieli wtedy po 12 lat.
Siedzieli na brzegu fontanny, która stała na środku małego „ogrodu” w świątyni
Jedi. Przysięgali sobie wtedy, że żadne z nich – cokolwiek by się nie stało –
nie przejdzie na Ciemną Stronę i pozostanie wiernym zakonowi. Pamiętał
szczerość w jej złotych oczach. To wspomnienie bolało go prawie tak bardzo jak
wspomnienie dnia śmierci jego matki.
Skywalker zamrugał odganiając od siebie wspomnienia.
- Pamiętam. –
powiedziała jakby czytając mu w myślach. – Ale gdybyś znał potęgę Ciemnej Strony.
Gdybyś wiedział o ile jest potężniejsza.
Anakinie… przyłącz się do mnie. Znów będziemy mogli być przyjaciółmi,
jak kiedyś a nie wrogami. Razem uwolnimy Ahsokę i powstrzymamy korupcję która
rządzi galaktyką. Obalimy i Sithów i Jedi. Tylko musisz się do mnie przyłączyć.
- Nie Kathrine. Nie
porzucę zakonu… Ciemna Strona Cię oślepiła. Nie myślisz już racjonalnie. Twój
umysł jest zamglony.
- Nie, to twój
umysł jest zamglony. Przyznaj to. Nawet Mistrz Yoda ma problemy z wizjami.
- Zgodzę się z tym,
że wizje są w większości nie kompletne i nie do końca jasne. Ale to dlatego, że
Ciemna Strona spowija przyszłość mrokiem.
- Ochhh Anakinie,
ty nic nie rozumiesz. To nie Ciemna Strona spowija mrokiem przyszłość, ale
korupcja, która rządzi galaktyką. Razem możemy temu zaradzić, tylko przyłącz
się do mnie… przyjacielu…
- Nie Kathrine…
Przepraszam, ale muszę to zrobić. – dobył swojego miecza świetlnego. Z
rękojeści wydobyło się niebieskie ostrze.
Ahsoka dała się złapać. Really, Smarku? Really?! -_- Jakaś Lady Sith? Hey, Anakin nie flirtuj. Pfff... łamacz obietnic! >_< Annie do cholery jasnej zdecyduj się... najpierw gadasz, że dziecko jest najważniejsze, a teraz jesteś w stanie oddać życie za Ahs i zostawić je same. -.- Taa..bardzo genialne, człowieku nigdy nie pojmę twojego toku myślenia. -.-
OdpowiedzUsuńCzekam na opis walki. Pisz szybko. :D
Niech moc będzie z Tobą!
To jest Anakin, tego nie pojmiesz xDD
UsuńNiee ja jakoś nie wierzę ,że Ahsoka tak po prostu dała się złapać ,stawiam ,że zanim ją złapali kopała ,gryzła i drapała. Dooku dziadu ja ci dam ją tak wykorzystywać ,mam nadzieję ,że zdążyłeś spisać testament bo już cię namierzam! Takie tam łazisz po polu a tu nagle wyskakuje taka Lady Sith ,takie rzeczy to tylko w SW xD. No ale chyba ją polubiłam ,nie wiem czemu ,tak po prostu. No a tak zmieniając temat ,hahaha dobrze wiedzieć ,że nie tylko ja mam alergię na podręczniki xD. Taa ja też już nie ogarniam Anakina ,niech się w końcu zdecyduje. To dalej męczenie i szukanie Smarkusia? Jeżeli tak to moja sadystyczna dusza będzie się jarać xD. Czekam na nn NMBZT.
OdpowiedzUsuńPS1. wybacz błędy ,piszę z telefonu.
PS2. u mnie w końcu jest nn.
No of course, że się broniła... Gdyby tego nie robiła to nie byłaby sobą ;)
UsuńNie martw się nic jej nie będzie... no chyba, że Wika zacznie mnie szantażować -_-
Też ją lubię i nie wiem czemu Wika stwierdziła, że jej nienawidzi... W końcu moja Kathrine jest postacią 'pozytywną' xD
No to witam w kubie, też ją mam xD
No a jak, szukanie Smarkusia musi być ;) ... znaczy miało nie być (potem dowiesz się czemu), ale wtedy Kathrine nie mogłaby zrobić tego co zrobi ;)
PS. I'm not prof. Wika, żeby się czepiać xD